Robimy różne rzeczy. Niektóre wynikają z lekkomyślności, inne są planowane. Czasem spontaniczne sytuacje wychodzą lepiej, niż te zapisane w gwiazdach. Wyglądamy wtedy bardziej naturalnie, prawdziwie. Spojrzałaś w górę. Znów zaczyna padać. Pojedyncze krople deszczu błądziły po Twojej skórze, wywołując przyjemny dreszcz. Nieznacznie się uniosłaś, i znajdowałaś się kilka centymetrów nad twarzą Harre'go. Spojrzałaś prosto w Jego szmaragdowe tęczówki, a deszcz coraz bardziej się nasilał. Nie przeszkadzało Ci to. Musnęłaś usta bruneta. Działałaś spontanicznie, i to było piękne. On tylko pogłębił pocałunek, i błądził dłońmi po Twoich plecach. Odsunęłaś się nieznacznie, i wzięłaś głęboki oddech. Przygryzłaś dolną wargę, odgarniając włosy do tyłu. Byłaś przemoczona do ostatniej, suchej nitki. Niechętnie podniosłaś się do pozycji siedzącej. Palcami bawiłaś się błyszczącą od deszczu, zieloną trawą.
-Co się stało? - Spytał niespodziewanie Hazz, przyglądając się uważnie każdemu ruchowi, jaki tylko wykonasz. Spojrzałaś na Niego smutnym, nieobecnym wzrokiem.
-Tęsknie, Harry. - Wyszeptałaś, próbując wywołać pozytywne emocje. - Tęsknie za tatą. Naprawdę, powinnam dać mu wtedy szansę. - Dodałaś, spuszczając głowę. Deszcz się nasilał, ale nie miałaś ochoty odchodzić. Bałaś się, co pomyśli sobie mama Hazzy. Może powinnaś zadzwonić do Anne? Ignorując swoje wcześniejsze przekonanie wstałaś, i skierowałaś się do rodzinnego domu bruneta, który trzymał Cię za prawą dłoń. Nie patrzyłaś na Niego. Byłaś cała zmieszana. Czasami mamy takie przebłyski myślenia, które nie zawsze wychodzą na dobre. W chwili gdy dochodziliście do domu, zacisnęłaś mocniej palce chłopaka. Otworzyliście drzwi, ale w domu nie było nikogo. I znów to poczucie winy.
-Poszły na zakupy. - Uśmiechnął się zielonooki, ciągnąc Cię na górę. Dał Ci kilka ręczników, i ubrania. Spojrzałaś zdziwiona, ale przecież jest tu jeszcze Jego pokój, więc rzeczy też. Przebrałaś się, i opadłaś bezwładnie na łóżko. Chciałaś zadzwonić do Anne, jednak nie mogłaś się dodzwonić. Dziwne. Zawsze odbierała. Zrezygnowana zadzwoniłaś do mamy.
-Cześć, co u Ciebie i Daisy? - Spytałaś, próbując zachowywać się jak najnormalniej. Przecież nie możesz się ukrywać z uczuciami. Zawsze mówiłaś, że szczerość ponad wszystko. A teraz?
-Wszystko dobrze. Mała tęskni, chciałaby Cię zobaczyć. - Odpowiedziała radośnie matka. Zmieniła Ją. Czułaś, że teraz częściej się uśmiecha, odzyskała sens życia.
-Może się zobaczymy w najbliższym tygodniu. Muszę kończyć, do zobaczenia. - Nie czekając na odpowiedź zakończyłaś rozmowę. W drzwiach stanął zirytowany Harry, trzymając w dłoni telefon.
-Paul każe nam wracać. Nie wiadomo jak zarządził sobie jakieś spotkanie, do omówienia spraw związanych z trasą. Pogięło Go do końca. Musimy wracać. - Nie mieliście szczególnego wyboru, więc zeszliście na dół, czekając na Gemmę i Anne. Wróciły po dwudziestu minutach. Pożegnaliście się, i bez ociągania udaliście się do samochodu. Wrażenie, pierwsza klasa. Pomimo wcześniejszej złości, podróż mijała Wam całkiem dobrze. Śpiewanie najróżniejszych piosenek, wymyślanie co zrobicie, jak już dojedziecie. Wszystko do czasu, w którym zadzwonił Ci telefon. Dzwoniła Anne, do której wcześniej nie mogłaś się dodzwonić. Odebrałaś, a do oczu napłynęły Ci łzy.
-Twój tata jest w szpitalu. Wiem, może to nieczule brzmi, ale musisz jak najszybciej przyjechać. Stan jest ciężki. - Odjęło Ci mowę. Podałaś telefon Harre'mu, i już nic nie słyszałaś. To była jedna z najgorszych chwil w całym życiu. Nie widziałaś Go dość długo, ale tęskniłaś. Jest Twoim ojcem. Co Mu się mogło stać? Podciągnęłaś nogi na siedzenie, i opadłaś brodę o kolana. Z oczu spływały Ci łzy, a sama nie byłaś w stanie nic zrobić. Tłumaczenie, że wszystko będzie dobrze, nie zdało się na nic. Stan jest ciężki. Umiera? On nie może odejść. Nie teraz, gdy tak bardzo potrzebujesz rodziny, normalnego życia. Kątem oka spojrzałaś na Harre'go. Jechał, wpatrzony w drogę. Na Jego twarzy gościł grymas smutku, a palce były zaciśnięte na kierownicy. Musisz czekać. To jedna z najgorszych chwil. Czas dłuży się niemiłosiernie, a w głowie masz jedno pytanie. Czy to jest koszmar, z którego zaraz się obudzisz, czy szara rzeczywistość?
-(T.I.), wstawaj. Jesteśmy. - Ujrzałaś twarz swojego chłopaka, i jasne światło. Musiałaś zasnąć. Niechętnie podałaś Mu dłoń, i ruszyliście w stronę wejścia do szpitala. Wiedział wszystko. Wiedział gdzie leży, więc obyło się bez zbędnych pytań. Po krótkim przemierzaniu oddziałów znaleźliście się pod odpowiednim pokojem. Weszłaś do środka, a widok przyprawił Cię o dreszcz. Ujrzałaś bladego ojca, leżącego na jasnym, szpitalnym łóżku. Obok Niego siedziała załamana matka, i rudowłosa dziewczyna. Podeszłaś bliżej, i wyczułaś spojrzenie nieznajomej.
-Gdzie jest Daisy? - Spytałaś krótko.
-U Anne. - Wydukała mama, ocierając łzy.
-Kim jesteś? - Zwróciłaś się w stronę rudowłosej. Spostrzegłaś, że ma oczy podobne do Ciebie. Rodzina? Nie widziałaś Jej nigdy wcześniej.
-Jestem Twoją siostrą. - Szepnęła, lecz na tyle głośno, by wszyscy usłyszeli. Twoją matkę zalały łzy, a sama prawie nie upadłaś na podłogę. Dobrze, że obok był Harry. Zdradził mamę? A może to był jakiś skrywany sekret? Nie wytrzymałaś. Momentalnie wyszłaś z sali, zatrzymując się na korytarzu. Wiedziałaś, że coś się może stać, ale nie sądziłaś, że w takiej skali. Nie mogłaś nic poukładać w swojej głowie. Jeśli ta dziewczyna jest Twoją siostrą, to dlaczego nic wcześniej o tym nie wiedziałaś? Może Daisy też nie pojawiła się w Twoim życiu przypadkiem?
W tym rozdziale nic do siebie nie pasuje.
Więc dlaczego go wstawiam? Otóż jest wprowadzeniem,
do wielkiej historii, podzielonej na rozdziały.
Możecie myśleć, gdzie tu jest sens?
A ja wtedy odpowiem, że nic w tym opowiadaniu
nie dzieje się przypadkowo.
Jeśli to czytacie, to doceniam Was, że
jesteście w stanie to czytać :D Moje pomysły są.. dziwne?
Ostatnio strasznie się rozpisuję.
Ale ostateczne zdanie zawsze należy do Was (:
Więc, co sądzicie? :3
Caroline. x
Na początku powiem Ci że masz naprawdę świetny styl. Tylko pozazdrościć. Rozdział bardzo dobry, choć smutny i pełen tajemnic. Czekam na następne, na historię o której mówiłaś. Czy mogłabyś mnie powiadamiać o rozdziałach? Byłabym wdzięczna. Pozdrawiam i zapraszam do mnie. Pojawił się 3 rozdział, liczę na szczerą opinie ;).
OdpowiedzUsuńhttp://maryandonedirection.blogspot.com/
Jak dla mnie to wszystko jest w jak najlepszym porządku, a jeśli to jest jedynie wprowadzenie, jak to powiedziałaś, do 'wielkiej historii' to jeszcze lepiej. Nawet nie mogę sobie wyobrazić co będzie w następnych rozdziałach. Jestem ciekawa skąd się wzięła moja siostra, mogę wymyślać różne wyjaśnienia, ale to ostateczne należy do Ciebie. Czekam na następną. ;*
OdpowiedzUsuńJejku *.* Czytałam aż trzy razy <333
OdpowiedzUsuńNie mogę uwierzyć że aż tak można pisac <333
Już dodaje do obserwowanych <33
Czekam na kolejny świetny rozdział :>
Pozdrawiam <33
Olcia Styles
irresistibleharrystyles.blogspot.com
Dziewczyno :) Wszystko w jak najlepszym stylu:) Piszesz wspaniale a nie dziwnie :) ja uwielbiam czytać Twoje opowiadanie. Rozdział wyszedł Ci na prawdę genialne :) Pozdrawiam Asiek:*
OdpowiedzUsuńAch.. Ty piszesz fantastycznie, a nie dziwnie! Świetny rozdział! Ale super, że to jest wprowadzenie do wielkiej historii.. Ale ma naprawdę ciężkie życie! Ojciec w szpitalu, jeszcze jakaś siostra...
OdpowiedzUsuńCzekam na nn
Buziaki xxx
Pati Payne ;*
Dziewczyno co ja powiem? Powiem ci że to jest świetne i genialne! :) Masz tak wielki talent, ze aww<3 Twój styl pisania jest nieziemski zawsze gdy dodasz nowy rozdział jaram się tym! :D
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak Paul zareaguje ta to, że Hazz nie dojedzie na czas.xd
Nie wiem co bym zrobiła, gdybym w takich okolicznościach dowiedziała się, że mam siostrę...krótko mówiąc jest to cios poniżej pasa:(
Ale i tak kocham to opowiadanie! ;)
Jestem ciekawa co wymyslisz dalej, bo jak na razie zapowiada się wspaniale! :) Czekam z niecierpliwością! :)
Całuski! <3