Ciepły, letni powiew wiatru nieznacznie rozwiewał Twoje delikatne loki. Jeszcze chwilę temu było tak głośno, a teraz... tak cicho i spokojnie. Istna sielanka. Otworzyłaś oczy. Przed Tobą siedział chłopak, uważnie Ci się przyglądając. W Jego oczach widziałaś smutek, gorycz, cierpienie i zmartwienie. Spojrzał na Ciebie, ledwie zauważalnie unosząc kąciki ust.
-Przepraszam. - Ten zachrypnięty głos. Znasz Go, a nawet jesteś pewna czyj jest. Nigdy nie przypuszczałaś, że spotkasz się ze swoim idolem w takich okolicznościach.
-Nie przepraszaj. Co się stało? Wyglądasz.. - Zawiesiłaś głos, gryząc się w język. Brunet nawet minimalnie nie zmienił wyrazu twarzy, tylko westchnął.
-Źle? Wyglądam okropnie? Wiem o tym. Po prostu moja była chce mnie zniszczyć. - Patrzył w przestrzeń. Był nieobecny. Martwiłaś się. Powinnaś? Nie przejmowałaś się, że znasz Go kilka minut. Dla Ciebie liczyło się że to jest Twój idol, którego nie zostawisz. Impulsywnie Go przytuliłaś. Nie myślałaś, robiłaś to co uważałaś za dobre.
-Harry. - Przedstawił się, zaciskając Cię w uścisku.
-(T.I.) - Odpowiedziałaś, odgarniając niesforny kosmyk włosów w tył. Spojrzałaś w górę. Słońce wprost raziło, co w Londynie często się nie zdarza. Uświadomiłaś sobie, że właśnie tkwisz w uścisku ze swoim idolem. Nie czułaś się głupio, bo wiedziałaś że poprawiasz Mu humor. Polubiłaś Go. Jedyną obawą było, żeby ktoś nie zrobił wam zdjęcia. Wybuchłaby afera, a Harry jeszcze bardziej by się zamartwiał.
-Może chcesz się przejść? - Zaoferował, a Ty coraz bardziej topiłaś się w Jego szmaragdowych oczach.
-Z Tobą? Zawsze. - Zaśmiałaś się. Krążycie tak chyba pół godziny, rozmawiając o wszystkim, a zarazem o niczym. Wiesz już o Nim chyba wszystko. Zaczęło się ściemniać. Brunet zaoferował, że odprowadzi Cię do domu. Pod domem nie mogliście się rozstać, ale Hazz musiał wracać. Krótki buziak w policzek na pożegnanie, po którym odszedł. Odprowadziłaś Go wzrokiem, otwierając drzwi od domu. Rodziców nie ma. Nie zdziwił Cię ten fakt. Często musieli wychodzić, nawet wieczorami. A może chcieli oswoić się z faktem śmierci babci? Przecież by zadzwonili. Usiadłaś w fotelu, włączając jakiś kanał muzyczny zadzwoniłaś do Anne. Musiałaś Jej o wszystkim opowiedzieć. Nie upłynęło dwadzieścia minut, a już rozległo się pukanie do drzwi. Następna godzina minęła Wam na streszczeniu sobie dnia, po czym włączyłyście laptopa, wchodząc na strony plotkarskie. Jeden nagłówek przykuł Twoją uwagę. "Z ostatniej chwili! Jeden z członków One Direction jest w szpitalu." Zamarłaś. Pomyślałaś, że to może być plotka, pomyłka, czy cokolwiek innego. Myliłaś się. W jednej chwili, Twój świat się zawalił. Dlaczego On?
Jest rozdział drugi :)
Znowu wyszedł krótki, ale nie chciałam przeciągać..
Czekam na jak najbardziej szczere opinie :)
Caroline. x
Hej, hej, hej!
OdpowiedzUsuńZnowu nawiedzam na Twojego bloga!
Będę Cię zamęczać komentarzami ;)
Szczere opinie? FANTASTYCZNY.
Z początku jest najtrudniej, ale później czuję, że rozdziały będą dłuższe. Jak już wkręcisz się w to pisanie ;)
Pozdrawiam, Anne ;*
Boski rozdział:) Harry w szpitalu? Mój Harry w szpitalu? To straszne!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się strasznie styl pisania:) także czekam na następny z niecierpliwością:)
Pozdrawiam Asiek :*
No i jest kolejny świetny rozdział <3 Guzik, że krótki, skoro jest tak zarąbisty <3
OdpowiedzUsuńHarry (prawdopodobnie) i szpital? No, no, ciekawa jestem, co się stało. To też mnie zaciekawiłaś ;3
Pędzę czytać nexta! ~ Pieguskowa
http://passion-love-and-1d.blogspot.com/
Boze, czemu szpital.??
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdzial.!!